moiszymokiem

moiszymokiem

niedziela, 22 lutego 2015

Polne pobiegania

Tradycyjnie, miałam powtórzyć wczorajszą trasę i znów pod wpływem impulsu skręciłam w innym miejscu. Odwiedziłam rowerową, którą chyba przez całą zimę nie biegałam. No i słusznie - bo tam 2 koleiny, a po środku śniegu na 30 cm.
Dziś znów sarny. Saren ci u nas dostatek. A dla odmiany jeszcze lis. Takie się ma towarzystwo, gdy się obudzi natura polnego globtrotera.


Bieganie o poranku ma sporo zalet. Kształtuje charakter, przepędza lenistwo :D bla, bla, bla ... ale jest pewien plus, o tej porze roku. Mogę pokonać trasy, które w południe będą już niedostępne ze względu na roztopy. 
Przed rokiem bieganie po takim nierównym terenie kojarzyło się z kontuzjami, bo "złej baletnicy ....". Natomiast teraz takie crossy to dla mnie trening siłowy. Ciekawe jak się zmienia podejście ze wzrostem umiejętności. Nie mówiąc już o bieganiu w śniegu, mrozie, czy deszczu, Przecież to murowane przeziębienie :)
Aaaa i dziś widziałam profesjonalnego (z wyglądu) biegacza. Rzadkość to u nas. No jakoś tak się składa, że jak mi się to już przytrafi, to mam wtedy z górki, a on przeciwnie :) Wydłużam wtedy krok, wyrównuję oddech, pierś do przodu ... :D i unoszę rękę w geście przywitania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz