moiszymokiem

moiszymokiem

wtorek, 25 marca 2014

"Bon czy Ton" Kasdepke

Przeczytaliśmy dziś w bibliotece, że 2014 to Rok Czytelnika, więc sportowo zamieniamy na molowo.
Wróciliśmy do książki "Gdyby jajko mogło mówić" Piątkowskiej - naprawdę polecam. Trochę zapomnieliśmy o niej, dlatego z opóźnieniem czytaliśmy dziś rozdział o Marzannie, a przed nami wielkanocne tematy. Ale post miał być nie o tym, lecz o przypadkowo trafionej pozycji.


Życie bliźniaków Kuby i Buby, przepełnione historyjkami, które mają czegoś uczyć, wszystko niby podzielone na hasła wg kolejności alfabetycznej, ale śmiało można czytać jako powieść, nie czuje się poszatkowania. Autor zgrabnie przechodzi do następnych tematów. 
Właśnie się czerwienię i przyznaję, że zostałam wyprowadzona z błędu (w jednym z początkowych rozdziałów), że butonierka to nie ta mała kieszonka. Zatem i dorosły znajdzie coś dla siebie i dziecko, a jakże. Maćka zainspirował rozdział o bekaniu :) Przy słowach "konkurs bekania" krzyknął z podziwem "ŁAŁ" i drążył dalej, czy w Mongolii inne dźwięki też są mile widziane:)


niedziela, 23 marca 2014

Na spotkanie przebiśniegom

21 marca nie wagarowałam, pobiegłam z rana szukać wiosny, ale tak z prawdziwego rańca, bo o 5.35 :-O Niestety endomondo zaszwankowało tym razem i nie zapisało moich 6-kilometrowych poszukiwań wiosny. Kolejne wyprawy były w sobotę i niedzielę. Wiosna a jakże odnaleziona, ale w sumie trzeba było przebiec 25 km, żeby ją spotkać. Ten weekend (oprócz piątku, kiedy to zdobywałam mój prywatny Nepal - jak Michał określił pobliską leśniczówkę), to eksperymentowanie z nowymi trasami, chyba trochę z ciekawości, a trochę pod wpływem lektury Sadowskiej. I o ile w książce mnóstwo pozytywnej energii i zachwytu nad przyrodą widzianą, wtedy kiedy inni obracają się na drugi bok w łóżku, o tyle ja jeszcze tego tak nie odbieram. Raczej to co widzę to asfalt i szuter i wolę nie patrzeć w górę, bo wtedy najczęsćiej klęka mi psychika. Zaraz czuję, że nie dam rady i że koniecznie muszę odpocząć.




 

środa, 19 marca 2014

Muzycznie i Energetycznie:)

Dziś dzień wypełniony muzyką - zaczęło się od "Autostopu". Jedna z niewielu piosenek, którą we fragmentach potrafimy zaśpiewać no prawie  nie kalecząc słuchu. Mój i Maćka śpiew zawsze wprowadza Jaśka w chwilowe osłupienie, co umożliwia szybką zmianę pampersa lub wpakowanie nielubianego jedzenia do buzi. 
Potem były jeszcze takie evergreeny jak "Z kopyta kulig rwie" (tak przy wiośnie:) i "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" - co ciekawe te ostatnie na prośbę Maćka.
Aaaa cały ten post po to, żeby odkurzyć piosenkę, która wiele lat temu mnie zauroczyła i niezmiennie daje mi niesamowitego powera:) Tu link --> https://www.youtube.com/watch?v=0lYUrZdHx10




środa, 12 marca 2014

No i jest! Przyszła "I jak tu nie biegać"!


Oczywiście palce mnie świerzbiły, żeby ją choć przejrzeć:) Już mi się podoba! A że jakoś tak zawsze mi wychodzi, że kartkuję od końca:) to na końcu wyczytałam, że Sadowska biegała w ciąży i po ciąży wożąc malca w specjalnym wózku:) Dla mnie rewelacja, ale że ja mało światowa jestem, to usłyszałam od mojego męża, że nad Pogorią też tak jeżdżą na rolkach, czy biegają. Widać ja jestem matką zbyt wygodną, lub za mało zdeterminowaną biegaczką. 
Z mądrych rzeczy, co kilka rozdziałów umieszczono w książce "Trener wiedział i powiedział" w formie pytań i odpowiedzi. I znów w ostatnim "Trener wiedział..." na pytanie o najczęstsze kontuzje biegaczy amatorów pada odpowiedź, cytuję "Jeśli miałbym pokusić się o skrótowe określenie najczęstszych kontuzji amatorów biegających na długich dystansach, są to: zespół gęsiej stopki, zapalenie ścięgna Achillesa ......." Ha! Właśnie za sprawą zespołu gęsiej stopki na jesieni ubiegłego roku ortopeda wygonił mnie na kije i nakazał odpuścić na razie bieganie.  Hmm .... tylko, że wtedy moje biegi nie były na długich dystansach, ale widać mega amator ze mnie:D, że i krótkie trasy mi zaszkodziły. 
Oki zmyk do książki! 

wtorek, 11 marca 2014

"I jak tu nie biegać"

No dobra .... chyba jestem uzależniona trochę od książek. Tzn. dużo łatwiej wydaje mi się na nie pieniądze niż na inne rzeczy. Zwłaszcza w dobie internetu. Zawsze lubiłam ZNAK, a teraz jeszcze bardziej lubię, gdy wyszedł w stronę upodobań przeciętnego czytelnika. (Tak wyszedł naprzeciw czytelnikom, że trafił na półki Biedronki :) )
Tym razem zamówiłam to: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4430,I-jak-tu-nie-biegac



Już nie mogę się doczekać, a potem tylko dylemat, czy chwytać najpierw za "Różę", czy za tę. I kiedy na to znaleźć czas :( Pewnie kosztem sprzątania:) i  innych tego typu obowiązków.

poniedziałek, 10 marca 2014

"Róża"


Nie mam, ale chcę mieć:) http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4513,Roza Myślę, że ze względu na dorobek życiowy Róży Thun warto to przeczytać.  Hmm ... znowu czas zamawiać.


No i kupione, teraz tylko czekać na kuriera :)

niedziela, 9 marca 2014

Wiosna, zimniejszy wieje wiatr wiosna :)

Właśnie rozpoczęliśmy sezon rowerowy w czwórkę. Wprawdzie pogoda jeszcze zdradliwa, ale nie mogliśmy się oprzeć:) My z Maciejosem i tak zakatarzeni, żeby tylko Jasiejos się nie rozłożył. Choróbska choróbskami, ale i tak udało nam się pobiegać i porowerować w ten weekend. Pogoda zachęca do aktywności i daje powera:)
W czwórkę jeszcze nie jeździliśmy, bo nasz roczniak dopiero rozpoczyna przygodę z rowerem. Wczoraj zrobiliśmy 3 kilometry, dziś 6. (O Michale nie mówię, on ma zupełnie inne dystanse.)
Zima dała się we znaki naszemu starszemu dziecku. Kondycja kiepskawa, co chwilę odpoczynki*, ale i tak było bardzo przyjemnie. Szkoda że nie włączyłam endomondo, mielibyśmy pamiątkowy zapis trasy. 
Poszwendaliśmy się koło stawów, poznaliśmy nowe zakamarki naszej okolicy, no i jesteśmy zadowoleni z tego rozeznania, ale to pewnie przez to słońce i wiosnę :) 
Maciejos na nowym rowerze z przerzutką, amortyzatorami. Prócz zadowolenia z nowego zakupu, towarzyszył mu strach przed nowym sprzętem. Nas natomiast od pewnego czasu nie opuszcza myśl, że kiedyś to się miało 1 rower i jeździło najpierw na stojąco, potem dopiero udawało się usiąść, a teraz np. nasz 6-latek ma już 3 a nawet 4 rower. Choć kiedyś na rowerze zaczynało się naprawdę jeździć po komunii :) Nie mówiąc już o obcisłym, które 7-8 lat temu mnie śmieszyło u mojego męża, a dziś nie wyobrażam sobie go w dresie na rowerze:) Teraz planujemy zakup obcisłego dla Maćka.

*Co do odpoczynków Maćka - właśnie siedzi z boku (gdy ja bloguję) i co linijka szlaczków/literek odpoczywa:) Nie wiem, kto musi wykazać się większą cierpliwością przy nauce pisania, dziecko czy rodzic:(