moiszymokiem

moiszymokiem

niedziela, 21 grudnia 2014

Zimą

Czasami z uklepywacza asfaltu lubię się zmienić w łąkowego globtrotera. A że akurat tak się zdarza, gdy za oknem zacina deszcz ze śniegiem, a wiatr chce głowę urwać, widać taka już pokręcona natura ludzka. Wrzucam na siebie trochę cieplejsze obcisłe,
na twarz emolium na wiatr i mróz ... i heja! W efekcie radość z odkrywania nowych ścieżek, mnóstwo endorfin (jeśli ktoś nie wierzy, że takowe istnieją, to się grubo myli!), no i duma z siebie, bo się chciało ruszyć z domowego ciepełka. Mimo że pewnie ci, którzy mnie widzieli, pukali się w czoło :) A niech tam! A efekt uboczny - buty czeka pranie.



Zima póki co rozpieszcza biegaczy, bo jej nie ma, więc biegam. Z drugiej strony, jednak nie są to warunki optymalne, więc spuszczam z tonu, czytaj z dystansu. Zamiast kilkunastu km, robię dychę, na przeczekanie zimy. No i wczoraj trochę otrzeźwienia - w planach  miałam zrobić 1500 km w tym roku. W listopadzie wydawało się to całkiem realne, ba nawet myślałam o tym "no problem" :( A że długo nie zaglądałam do statystyk, to wyszło, że przez ostatnie 10 dni roku musiałabym dziennie robić po 10 km. Niby do zrobienia, ale przyjemności to z tego nie będę mieć. Stąd moje rozterki - woleć okrągłe cyferki i walczyć ze sobą i z aurą, czy jednak biegać dla zabawy ... ???  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz