moiszymokiem

moiszymokiem

wtorek, 8 lipca 2014

Zatorland

Kolejna wyprawa do dinoparku. Tym razem nie Krasiejów, lecz Zator, koło Oświęcimia.


W porównaniu  z Krasiejowem, zupełnie inna bajka. Krasiejów bardziej surowy, ale i bardziej poważny/naukowy. Zator dla dzieci. Trochę lunaparku, trochę dinozaurów (ruchomych, czasami sikających, płaczących etc.), i inne atrakcje jak wydłubywanie dinusi z gipsu, certyfikaty młodych paleontologów, dom do góry nogami ...
Pojechaliśmy tam w dzień, na który prognozy pogody zapowiadały hyc. Ja osobiście miałam pewne obawy, bo w Krasiejowie dinopark zorganizowany jest w czymś na kształt starego kamieniołomu, więc obawiałam się niezłej patelni - a tu niespodzianka, wszystkie dinozaury w lesie, super zacienienie. Dla mnie miodzio w taką pogodę.





Ten potomek dinozaurów i cieszył się największym powodzeniem. Zawsze tak jest - naszemu dziecku chyba brakuje zwierzątka domowego. Przy żabie na podwórku może spędzić całe godziny, budując jej domek, karmiąc ją i rozwalając nas tekstem "Grzeczna ta żaba. Nazwę ją Maciek, tak jak ja nic nie je" :)




To nieopierzone coś, to łącznik pomiędzy dinozaurami i ptakami. Ruszało się i skrzeczało - atrakcja dla dzieci i dorosłych.


"Kolejne zdjęcie - mama no daj już spokój." 








Wspomniane wyżej dodatkowe atrakcje dinoparku. Już niedługo będą mieć w Zatorze konkurencję w postaci powstającego lunaparku.






W Zatorze oprócz "Parku Ruchomych Dinozaurów" jest też "Park Owadów", "Park Mitologii", "Park Bajek i Stworzeń Wodnych", "Park Świętego Mikołaja". Tego ostatniego nie widzieliśmy, ze względu na porę roku. Natomiast "Park Owadów"i "Park Mitologii" robią bardzo pozytywne wrażenie.






Między parkami kursuje ciuchcia, choć wszystko można pokonać piechotą, nie są to jakieś straszne odległości. Straszne to mogą być tobołki towarzyszące rodzinom z małymi dziećmi:)




"Trzy świnki" w "Parku Bajek".
 Sam park mało zachwycający, w innych miejscach w Polsce zrealizowano lepiej takie projekty.


Dla mnie "Park Mitologii" na wodzie najciekawszy, niestety czas już nas gonił, więc raczej tylko liznęliśmy pobieżnie, bez zbytniego zagłębiania się w tematykę.








TYFON- przyznam,  że nie znałam go z mitologii. Podróże kształcą:)


To zdjęcie ze specjalną dedykacją dla naszej sąsiadki, Sylwii :) I kosz może być piękny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz