moiszymokiem

moiszymokiem

poniedziałek, 14 lipca 2014

Coś na podobieństwo gór.

Znowu zatęskniliśmy za górami. Nawet teraz przed minutą Maciek pytał "A kiedy pojedziemy do Karpacza?". Jasiejos jest pewnym problemem w tej kwestii ... lub może lepiej patrzeć na to w kategorii wyzwania :D kilkunastokilogramowego.


Jak widać małemu turyście nie jest źle w ramionach rodziców.



Wybraliśmy coś w pobliżu, taką namiastkę gór - pospacerowaliśmy po Szyndzielni i Klimczoku. Na miejscu okazało się, że na taki pomysł wpadło sporo rodzin takich jak my - z małoletnim przychówkiem, poza tym trochę emerytów, trochę osób o kulach  ... takie to były wysokości :) ale i tak było sympatycznie. No i kolejka gondolowa też była sporą atrakcją -zwłaszcza dla Maćka.



 "Pasibrzuch jest głodny, Pasibrzuch chce kiełbaskę"


Pierwszy przystanek przy schronisku na Szyndzielni.  Jasiek wynoszony wtedy za wszystkie czasy - na rękach - wyjątkowo preferował swoje nogi.


 Młody odkrywca 


 Na Klimczoku.



Rozczarowany Maciejos - szedł po zabawkę, a tu na szczycie żadnego schroniska :(


"Jaśkos, Maćkos i Tatamis"


I jeszcze obowiązkowe lody na bielskim rynku i już można do dom. Znów się tam wybieramy, w planach było sporo innych atrakcji, a tu brakło czasu. Ładne mamy te miejsca w pobliżu, tylko jakoś ich nie dostrzegamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz