moiszymokiem

moiszymokiem

sobota, 14 marca 2015

Chleb

No i dopadła mnie mega grypa, jakiej moja osoba w swoim życiu nie doświadczyła, a przecież swoje lata już mam. Nie udało się przechodzić, podleczyć ... trzeba było wylądować u lekarza. Ale dzięki końskim dawkom lekarstw już jestem w pozycji pionowej, a nie poziomej. Zatem uzupełniam zaległy post.
Do chleba robiłam już kilka podejść. Zawsze kończyło się zakalcem i dokarmianiem okolicznych bażantów. Tym razem skorzystałam z przepisu mojego kolegi, który uchodzi w naszym gronie za mistrza w tej branży. Obiecywał, że przepis niezawodny i nie może być wpadki :) Prócz przepisu wyklarował mi co i jak i się udało. A że się udało już dwa razy, nie może to być przypadek. Zatem puszczam to w neter, bo to łatwe i niekłopotliwe:


Składniki:
1 kg mąki pszennej
4 szk. przegotowanej ciepłej wody (byle nie za gorącej, bo zabije wtedy drożdże)
10 dag drożdży
1,5 szk. otrębów - żytnich, pszennych, owsianych
1 łyżka soli
1 łyżka cukru
po 1 garści - sezamu, siemienia lnianego, słonecznika, dyni

Przygotowanie:

  1. drożdże, cukier, 1 szk. wody do jednej miski, żeby trochę zaczęły fermentować
  2. w drugiej misce wymieszać pozostałe suche składniki
  3. dodawać sukcesywnie suche składniki i wodę do zaczynu z drożdży, wszystko mieszać łyżką, ma mieć właśnie taką niekłopotliwą konsystencję możliwą do wymieszania bez trudu.
  4. pozostawić do wyrośnięcia, z dwa razy przemieszać, potem jeszcze w foremkach też poczekać, aż chleby trochę wyrosną  


U mnie właśnie tak rosną sobie chleby :)
 potem do piekarnika na 1h/200 stopni 


Zadowalający efekt końcowy:)


Pisałam ostatnio, że podczytuję "Zamień chemię na jedzenie". Podczytyję, ale jeszcze nie mam schizy na tym punkcie. Zaczynam jednak czytać z ciekawością etykiety. Do tej pory czytałam tylko ile kalorii, białka, tłuszczu, węglowodanów, teraz patrzę też na inne rzeczy. Miałam zupełnie przez przypadek 3 rodzaje chrzanu w domu. Moja mama zawsze mówiła, że chrzan jest zdrowy, a nie musztarda czy ketchup. Przeczytałam etykiety w każdym PIROSIARCZYN SODU. (E223 - konserwant - może powodować astmę, atopowe zapalenie skóry, reakcje alergiczne). Wzięłam 2 musztardy, które akurat miałam (Kamis i Roleski) nic tam podejrzanego nie znalazłam, potem ketchup (Pudliszki) tam też spokój. Na najbliższych zakupach zerknęłam z ciekawością na półkę z chrzanami. Były jeszcze 4 słoiczki od różnych producentów - w każdym z nich pirosiarczyn sodu. Czyli w moim lokalnym (nie takim znów małym) sklepie zdrowego chrzanu nie kupię :( W międzyczasie wyciągając 2 razy na stół jakieś tam herbatniki znów dwa razy zobaczyłam pirosiarczyn sodu. Konkluzja taka, że 90% jedzenia, które mamy w domu, nadawałaby się do wyrzucenia :( Póki co jemy to podtruwając się przy okazji, może w przyszłości będziemy robić bardziej przemyślane zakupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz