Jasiek zadowolony, bo ma kuszę, o której już mówił od miesiąca.
Wybierał się po nią do Ogrodzieńca, a tu w Krakowie zakup poczyniony.
22 - więc zajrzeliśmy do św. Rity.
Św. Rita = róże.
Róże powinny były z nami wrócić do domu, ale chyba nie przetrwałyby drogi.
Za zgodą kelnerki umieściliśmy je w kawiarnianym ogródku na Kazimierzu.
Po chorwackich lodach gałki w Good Lood jakieś takie malutkie.
Na koniec z kuszą wkroczyliśmy do NBP-u przy Basztowej.
W planach było uzupełnienie kolekcji Maćkowych monet. Obeszło się bez rozlewu krwi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz