Jak to w weekend zaczęło się od biegania, tym razem trochę później ze względu na przeziębienie, które się nieproszone przypałętalo.
Miałam pewne obawy co do śniegu, bo wieczorem solidnie sypnęło no i czy warto ryzykować swoje zdrowie. Ale dla takich widoków warto! Co więcej śniegu więcej zalegało na drogach, niż na leśnych duktach. A w ogóle to bieg był lajtowy z przerwą na rozciąganie, potem z sesją fotograficzną.
A że dziś jest ostatni stycznia, więc i pora na podsumowania i statystyki. Endomondo nie pokazuje Focusa, ale i jeszcze 3 tygodnie z Focusem T25. Oj dobrze, że już ferie :)
Coś mnie ostatnio wzięło kulinarnie. Powstały dziś drożdżówki z niezawodnego przepisu "Cioci od królików" :) oraz pasztet z soczewicy = debiut :) i nawet zjadliwe. Nie ma to jak wyposzczenie :)
Z grubsza tyle, a jutro pewnie znów running morning.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz