Ankara zdecydowanie bardziej europejska niż Istambuł. Na ulicach tyle samo kobiet co i mężczyzn. Całe rodziny, nie jak w Istambule sami mężczyźni. Marki sklepów europejskie, psy na smyczach. Angielskim nadal mało kto włada. Żeby zamówić taksówkę, trzeba było kilku osób do pomocy, pisania na papierze i translatora turecko-angielskiego. Aaaa i wifi na dworcach - tak jest, ale trzeba wpisać numer tureckiego telefonu, by mieć wifi. Ten znak nie obowiązuje, choć mniej klaksonów niż w Istambule.
Szklanki do ichniejszego czaju z samowaru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz