6.15 -czas start.
Podobno Babia Góra w tle.
I co ciekawe ten dystans zrobił też Maciek. Małe nogi bywają wielkie siłą i niezmordowaniem :) Michał natomiast stawiając pierwsze kroki w tym sezonie na nartach, najpierw mozolnie pokonywał pojedyncze kilometry, twierdząc, że wynajmuje instruktora, nie po to, by go uczył, lecz po to tylko, by go łapał . Potem tak się rozkręcił, że przejechał wszystkiego 207 km. A na ostatnim wypadzie, gdy my już mieliśmy dość przy 46 km, on dobił do 50 km, a nawet wyszło mu 52 km:) Czas teraz pomyśleć poważnie o rowerze czy biegach:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz