Dziś padł rekord trasy i rekord ujemnej temperatury. Gdy wybiegałyśmy było -13, po powrocie - 10. Udało nam się jakoś przebiec 23 km z postojami na picie z termokubków. Dwa wcześniejsze biegi przy bardziej sprzyjających mrozach -8 i -10 :) Jak widać przy takiej temperaturze też da się biegać (nota bene w lesie biegał też jakiś chłopak). Na rowerze też da się zasuwać - Michał nakręca codziennie swoje kilometry - jest dyskomfort, ale bólu wielkiego nie ma. Wychodzimy codziennie, najgorzej zostać w domu i obserwować termometr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz