Do wizyty u Kapiasów zachęciła nas Magda z http://zapachwspomnien.blogspot.com/ Ogrody te znamy już z poprzednich wyjazdów, przy okazji urządzania naszego podwórka, a że badyli nigdy za mało ... pojechaliśmy. Niedziela bardzo udana, bo i pogoda ok i malcy nie sprawiali kłopotu, zwłaszcza, że młodszego zagarnęła babcia :) , a starszy miał place zabaw co krok i 1 cel. Kupić do przedszkola wrzos. Skutkiem czego przyjechaliśmy do domu z pokaźną kolekcją wrzosów, bo trudno się mu było zdecydować, którego wybrać. Najchętniej zaniósłby do przedszkola jakąś kompozycję z wrzosów.
Durnostojców też parę nabyliśmy. Może w kolejnym poście zaprezentuję ich zastosowanie, a raczej ich brak, jak to u durnostojców:)
Za tydzień, jeśli nasze potymki pozwolą, ruszymy na http://www.exposilesia.pl/targiksiazki/pl/
Wszędzie królowały dynie, wrzosy, chryzantemy - cudnie.
Jak z rzeczy niepotrzebnych zrobić użyteczne.
Dla mnie rewelacja - butelki zawieszone na drzewie.
Ten wiąz robi wrażenie, mój w ogródku ma pień chyba centymetrowy.
A to - czy to już ekshibicjonizm - własna rodzina na blogu?
Wartało dotrzeć na koniec ogrodów, by znaleźć to miejsce.
Chyba św. Franciszek - bo ptaki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz