moiszymokiem

moiszymokiem

czwartek, 31 października 2013

Ostatni Samuraj - Rozmowy o generale Petelickim


To okładka książki, z którą się ostatnio nie rozstaję. Wędruję z nią z góry domu na dół, z dołu na górę, licząc, że w międzyczasie uda się coś przeczytać. To wspomnienia o twórcy GROM-u w relacjach rodziny i przyjaciół. Dla mnie każda tego typu pozycja biograficzna to super sprawa. Można poznać nie tylko człowieka, co przede wszystkim czasy w których żył. Miłym zaskoczeniem był rozdział, w którym generała wspominał Michał Komar. Książki Komara bardzo sobie cenię, zwłaszcza wywiady-rzeki z W. Bartoszewskim i S. Mellerem. Planuję zresztą w najbliższym czasie  kolejny zakup (obok Przepiśnika Magdy http://www.swietazwypiekami.pl/) wywiad-rzekę z Krzysztofem Piesiewiczem. Już jestem ciekawa zawartości, mimo że skandalu nie będzie :)

wtorek, 15 października 2013

W oczekiwaniu na przepiśnik

Magda z http://zapachwspomnien.blogspot.com/ wydaje swoją pierwszą książkę z przepisami. Nie mogę się jej doczekać, ponieważ proces powstawania przepiśniku obserwowałam na blogu Magdy. A oto okładka:


środa, 9 października 2013

Może nie noworoczne, ale jednak postanowienia

Wyjazdy mają to do siebie, że robi się na nich zdjęcia. Nie zawsze te z wciągniętym brzuchem, ustawioną pozycją. Niestety można się czasami obejrzeć z tyłu, z boku, z zaskoczenia. Ciekawe czy mąż robi to przypadkiem ... :)
Przechodząc do konkretów - wzięłam się za bieganie. Biegam już prawie 2 tygodnie (to lepiej brzmi niż półtora :) ), zakupiłam stosowne odzienie, zatem chyba mogę to głośno światu powiedzieć. A głośno - celowo, bo jak poszło w eter, czy też w neter, to może wstyd mi będzie to zarzucić. 
Posiłkuję się http://bieganie.pl/ oraz aplikacją na telefon endomondo. Aplikacja sprawia mi sporo frajdy - mierzy dystans, pokazuje przebytą trasę na mapie. Do tego stopnia, że tydzień temu włączyłam ją, gdy byliśmy na grzybach. Interesujący bajer. 
Z ciekawostek:
1 ciekawostka - biegać można samemu, można namówić sąsiadkę, a gdy sąsiadka wysiada, można wyciągnąć 5,5-letniego syna - czasami na nogach, czasami na rowerze. Dziecko ma satysfakcję, że gdzieś dotarło SAMO, i że było to BARDZO daleko. A po - wspólne ćwiczenia rozciągające też potrafią mu dostarczyć zabawy.
2 ciekawostka - na mojej ulicy,  która ma niespełna 400 metrów i z 13 domów na krzyż, biega 6 osób, 4 osoby jeżdżą na rowerze, nazwijmy to bardziej wyczynowo, 1 osoba chodzi z kijami,  2 ćwiczą  z Chodakowską, 2 jeżdżą konno. Prócz tego jeszcze małe dzieci, które śmigają na rowerach.  No i kilka mini siłowni w domach też się znajdzie. O tym wiem. A kto wie, czy ktoś jeszcze czegoś w zaciszu domowym nie rzeźbi :)   Zatem całkiem usportowiona ta moja ulica. Mało tego, niektórzy biorą udział w zorganizowanych biegach i wyścigach rowerowych.
Wszystko to bardzo dyscyplinuje i odgania lenia, chyba bardziej niż wspomniane zdjęcia. 
Jak będę mieć większy staż i ujemny bilans kilogramów nie omieszkam się pochwalić. Jeśli  będę siedzieć cicho znaczy, że poległam, nie pytajcie wtedy :)

Krasiejów

We wrześniu z zaangażowaniem typowym dla neofity, umieszczałam całkiem sporo postów. W październiku posucha. Dlatego dziś zamiast robić jesienne porządki w ogródku siadam do komputera. 
Gdy się ma dziecię płci męskiej temat dinozaurów, na pewnym etapie życia, przewija się codziennie. Zatem postanowiliśmy zrekompensować Maćkowi brak wyjazdu wakacyjnego i zabrać go do dinoparku, ale takiego z prawdziwego zdarzenia.
http://www.juraparkkrasiejow.pl/
Obszar ogromny, atrakcji co niemiara, spokojnie można spędzić tam cały dzień, zwłaszcza że latem działa jeszcze kąpielisko. My byliśmy tam bite 6 godzin. Stąd sporo zdjęć, ale trudno zdecydować, których nie umieszczać, bo epoka dinozaurów obfitowała jednak w różnorodne okazy. 




A to zdjęcie mnie powala, aż dziwne, że wyszło spod ręki Michała nie mojej.
 (Michał - :-p - jeśli to czytasz.) 














 Jasiek wykończony wyprawą odmówił współpracy. Uciszamy go mlekiem, coby zasnął.


W Krasiejowie zadbali o rozrywkę dla dzieci. Jest tam olbrzymi plac zabaw, który zaskakuje rozmachem atrakcji. Wokół miejsca dla starszyzny, by siąść i odpocząć, jeśli oczywiście nie boimy się wysłać samych dzieci m.in. na te gigantyczne zjeżdżalnie.


 Tutaj drugi plac zabaw, bardziej oldschoolowy, przypominający Flinstonów.